Oferta pracy w Kociogrodzie
To jest mój "list w butelce".
Wrzucam go w fale internetu z cichą nadzieją, że odnajdzie Tę Jedyną Osobę.
Ale zanim go przeczytasz do końca – musisz wiedzieć jedno:
Ze mną nie ma lekko.
Bo lekko to się nie buduje światów.
A ja zbudowałam Kociogród – miejsce, w którym nie ma przypadkowych kroków,
gdzie każdy dźwięk ma znaczenie, a każdy koci oddech ma swojego opiekuna.
I choć przez lata uczyłam się dbać o zdrowie, linie, pokolenia…
to dziś wiem, że nie chodzi tylko o rodowody.
Chodzi o rytm.
I że nie mogę tego rytmu pilnować sama.
Potrzebuję kogoś. Ale nie byle kogo. Kogoś absolutnie wyjątkowego.
Nie kogoś, kto lubi kotki.
Nie kogoś, kto „marzył, żeby pracować z puchatkami”.
Nie kogoś, kto przepracował dwa lata w schronisku i szuka teraz „czegoś spokojniejszego”.
Szukam opiekuna życia.
Kogoś, kto zapyta nie „czy ma apetyt?”, ale „czy są wyczuwalne węzły chłonne?”.
Kogoś, kto nie boi się zrobić kotu zastrzyku.
Kogoś, kto rozumie, że waga kota mówi więcej niż słowa.
Kto waży, mierzy, podaje tabletkę bez dramatu – ale z pełną świadomością.
I przy tym...
ma serce otwarte jak dłonie wyciągnięte do kociaka.
Szukam człowieka, który wie, że tu nie chodzi o grafik – tylko o obecność.
Który nie potrzebuje pochwał, ale rozumie wagę milczenia.
Który nie obrazi się, jeśli zwrócę uwagę – bo wie, że pilnuję nie ego, tylko życia.
Bo tak, jestem wymagająca.
Nie dlatego, że chcę rządzić.
Tylko dlatego, że każdy błąd tutaj kosztuje zbyt wiele.
Dlatego ostrzegam z uśmiechem, ale stanowczo:
jeśli szukasz bajkowego azylu, gdzie można głaskać kotki i patrzeć przez okno –
to nie tutaj.
Bo tu…
Tu nie ratujemy z chaosu – tu robimy wszystko, by chaos nigdy nie przyszedł.
Tu mruczenie to język.
Cisza to sygnał.
A człowiek? Człowiek ma być częścią tej melodii. Nie zakłóceniem.
Nie wiem, kim jesteś. Może nawet jeszcze o tym nie wiesz.
Ale jeśli przeczytałaś to i coś w Tobie drgnęło – nie emocjonalnie, ale głęboko, jak instynkt –
napisz.
Nie pisz CV.
Napisz prawdę.
Resztę usłyszę sama.
Monika
Kociogród | Boutique Ragdoll Cattery
www.ragdoll.pl
FB: @KocPolCat
pisz na info@ragdoll.pl / w temacie maila wpisz "list w butelce"
Kogo NIE szukam?
Nie szukam kogoś z poduszką w kotki, świeżym kursem online i zestawem ceramicznych misek „bo ładne były”.
Nie potrzebuję entuzjastki, która kocha kotki, ale mdleje przy widoku kociego kataru.
Nie interesuje mnie „miłość do zwierząt” w wersji pastelowej. Tu nie ma brokatu. Tu są porody, zastrzyki i kupa – dosłownie.
Nie szukam kogoś, kto miał kiedyś kota i uważa, że to wystarczy.
Bo ja też miałam kiedyś blender – i jakoś nie jestem szefem kuchni.
Nie chcę kogoś, kto szuka kociej terapii na swoje życiowe zakręty.
Nie potrzebuję, by ktoś „leczył się” przy moich kociętach.
Moje koty to nie Twoja medytacja. To istoty, za które odpowiadam – i które mają większą wrażliwość niż niejeden coach.
Nie szukam miłośnika chaosu.
Nie chcę ratownika z przeszłością, który wszystko chce naprawiać zamiast uważnie czytać.
Tu nie ma miejsca na wielkie dramaty ani na wielkie ego.
Nie chcę osoby, która pracuje „dobrze, jak ma dobry dzień”.
Ja potrzebuję kogoś, kto nawet w najgorszy dzień wie, gdzie jest termometr, gdzie sterylne rękawiczki i co znaczy zasinienie śluzówek.
Nie chcę kogoś, kto mówi, że „lubi koty”.
Chcę kogoś, kto wie, że z miłością do kotów wiąże się też umiejętność mierzenia temperatury przez odbyt. I robi to z klasą.
Nie szukam instagramowego opiekuna.
Nie szukam kogoś, kto patrzy, ale nie widzi.
Nie słucha. Nie czuje. Nie reaguje.
Tu nie ratujemy z chaosu.
Tu robimy wszystko, żeby chaos nigdy nie przyszedł.
A to wymaga kogoś, kto potrafi przewidzieć, zanim trzeba będzie ratować.
I jeśli właśnie przewracasz oczami – to świetnie.
To znaczy, że nie jesteś osobą, której szukam.
Ale jeśli się roześmiałaś... i w tym śmiechu poczułaś, że to o Tobie –
to mamy o czym porozmawiać :)
WPROWADZENIE
czyli przewodnik do pracy w Kociogrodzie
🐾 1. Wstęp: Nie jesteś tu przez przypadek
Jeśli trzymasz ten przewodnik w dłoniach, to znaczy, że coś w Tobie zadrgało.
Nie szukasz „zwykłej pracy”. Nie przyszłaś tu „na chwilę”. Może jeszcze nie wiesz, czy to miejsce jest dla Ciebie – ale ono już Cię obserwuje. I jeśli masz odwagę, by zostać, to Kociogród da Ci więcej, niż sądzisz.
To nie jest dom, w którym da się „po prostu wykonywać obowiązki”.
To miejsce, które czyta ludzi między gestami.
Tu koty dorastają w ciszy. Tu oddechy są ważniejsze niż słowa. Tu każdy element – od zamykania drzwi po ton głosu przy karmieniu – ma znaczenie.
Dlatego nie szukamy rąk do pracy.
Szukamy obecności. Obecności, która nie pyta: „Co mam robić?”, tylko patrzy i rozumie zanim powiem.
Umiejętności są ważne. Ale nie wystarczą.
Można znać procedury, ale nie czuć rytmu.
Można mieć doświadczenie, a nie mieć pokory.
Można kochać koty, ale nie rozumieć, że koty kochają ciszę bardziej niż entuzjazm.
W Kociogrodzie każdy dzień to rytuał uważności.
Nie ma tu przypadkowych ruchów.
Nie ma głośnych wejść.
Nie ma pośpiechu.
Jest rytm.
Jest puls tego miejsca.
I to on Cię zaprosi – jeśli nauczysz się z nim oddychać.
Więc zanim poznasz zasady, zanim zaczniesz cokolwiek robić – po prostu bądź.
Oddychaj. Patrz. Słuchaj.
Jeśli przetrwasz tę pierwszą ciszę – jesteś bliżej niż myślisz.
👣 2. Nauka chodzenia
Zanim cokolwiek zrobisz, zanim poznasz imiona kotów, zanim nauczysz się dawkowania leków i rozpoznawania objawów choroby – musisz nauczyć się jednej rzeczy: chodzenia.
Nie chodzi o poruszanie się po domu. Chodzi o to, jak to robisz.
Bo w Kociogrodzie się nie chodzi. Tu się stąpa.
Nie chodzi się szybko. Nie chodzi się wolno. Chodzi się uważnie.
Stąpanie to nie tempo – to świadomość każdego kroku. To bycie obecnym nie tylko ze swoim ciałem, ale i z całą uwagą.
Tu podłoga to nie powierzchnia do przejścia. To teren wspólny, przestrzeń dzielona z kotem, który może leżeć tuż za rogiem, lub w zupełnie niespodziewanym miejscu. Każdy krok musi mieć świadomość drugiego istnienia.
Zamykanie drzwi? Bez trzasku. Przestawianie miski? Bez szelestu. Wejście do pokoju? Bez wtargnięcia.
To nie świat ludzi, w którym energia rozpycha się łokciami. To świat kotów, gdzie energia ma płynąć – spokojnie, cicho, naturalnie.
I tak, może brzmi to dziwnie. Może nawet jak szaleństwo. Ale to nie jest szaleństwo. To koci świat.
Dlatego ci, którzy pracowali w schroniskach, przytuliskach, azylach – często się tu nie odnajdują. Są zbyt głośni. Zbyt szybcy. Zbyt intensywni. Przyzwyczajeni do działania, do adrenaliny, do naprawiania.
A tu trzeba być. Nie naprawiać. Nie interweniować. Tylko stąpać i wyczuwać.
To jest Twoja pierwsza lekcja. Jeśli nauczysz się chodzić jak kot, – to znaczy, że już połowę drogi masz za sobą.
🎵 3. Słyszeć znaczy być
W Kociogrodzie nie wystarczy patrzeć. Trzeba słuchać. Nie wybiorczo. Nie dla towarzystwa. Z całą sobą.
Tu nie ma miejsca na pracę w słuchawkach. Muzyka, podcast, audiobook – to wszystko odcina Cię od tego, co najważniejsze. Od informacji, które nie przychodzą słowami, ale dźwiękiem.
Bo tu trzeba usłyszeć:
- pisk malucha, który został przyciśnięty gdzieś pomiędzy miską a kuwetą,
- pojedyncze kasznięcie, które może oznaczać zaksztuszenie się mlekiem albo początek infekcji,
- dłuższe drapanie, które może być sygnałem pasożytów albo stresu,
- milczenie tam, gdzie zwykle słyszysz ciche pomruki.
Kto nie słyszy, ten nie wie.
A kto nie wie, nie zdąży.
Słuchanie jest aktem obecności.
Nie możesz pomagać kotom, których nie słyszysz.
Nie możesz zauważyć cierpienia, które nie przebije się przez Twoją playlistę.
I możesz być arcymistrzem czystości.
Możesz być wzorem punktualności, logistycznym aniołem z notatnikiem i checklistą. Ale jeśli nie słyszysz – to nie zobaczysz.
A jeśli nie zobaczysz – nie pomożesz.
Dlatego zanim założysz słuchawki – zapytaj siebie, czy jesteś gotowa oddzielić się od tego, co najważniejsze.
Bo w Kociogrodzie wszystko, co trzeba wiedzieć – brzmi cicho.
🕰️ 4. Rytm dnia i rytm serca
W Kociogrodzie dzień nie zaczyna się o ósmej.
Dzień zaczyna się wtedy, gdy budzi się rytm.
Nie działamy tu według zegarka, choć punktualność jest ważna.
Nie pędzimy za harmonogramem, choć jest on potrzebny.
Ale przede wszystkim – poddajemy się rytmowi miejsca, które od lat ma swój własny puls.
Ten rytm nie ma dzwonka. Nie ma alarmu.
Ma brzmienie kroków po drewnianej podłodze.
Ma dźwięk otwieranych drzwi z szacunkiem.
Ma brzmienie miseczki stawianej bez hałasu.
Nie chodzi o to, żeby „zdążyć ze wszystkim”.
Chodzi o to, żeby zrobić wszystko w odpowiednim czasie –
czyli wtedy, gdy kot potrzebuje, nie wtedy, gdy nam wygodnie.
Koty nie potrzebują chaosu.
One nie funkcjonują w trybie „deadline”.
Potrzebują stałości, przewidywalności, rytuału.
A ten rytuał nie ma w sobie nic z automatyzmu.
To żywy dialog między Tobą a tym, co się dzieje w danym momencie.
Nie wystarczy zrealizować punkt po punkcie z listy.
Trzeba usłyszeć, że ktoś nie przyszedł do miski, choć zawsze przychodził.
Trzeba zauważyć, że dziś matka karmi inaczej.
Trzeba poczuć, że dziś coś się przesunęło w dynamice pokoju.
Ten rytm jest subtelny. Ale jego zaburzenie – bardzo wyraźne.
Dlatego właśnie tak ważne jest, by w każdej czynności być obecnym.
W karmieniu. W sprzątaniu. W notowaniu wag. W podawaniu leków.
Bo jeśli robisz to tylko „żeby było zrobione”, to ten dom Cię nie usłyszy.
I Ty nie usłyszysz jego.
Praca tutaj nie przypomina pracy na akord.
Przypomina bardziej... taniec.
Z ukłonem, z wyczuciem, z ciszą pomiędzy ruchem a ruchem.
To taniec, który trzeba zatańczyć z serca.
Inaczej miejsce się nie otworzy.
🧘♀️ 5. Kiedy nie robisz nic… a robisz najwięcej
W świecie zadań, checklist i produktywności, chwile bezczynności uchodzą za stratę czasu. Ale nie tutaj.
W Kociogrodzie jest odwrotnie:
czasem najwięcej robisz wtedy, gdy pozornie nie robisz nic.
To wtedy jesteś najbliżej prawdy.
Bo tu obecność liczy się bardziej niż aktywność.
Siedzisz cicho obok porodówki – i dzięki temu zauważasz, że matka inaczej oddycha.
Zatrzymujesz się w drzwiach – i słyszysz, że coś w pokoju nie gra.
Patrzysz przez chwilę w ciszy – i dostrzegasz, że jedno z kociąt wycofało się z rytmu.
To są rzeczy, których nie zapiszesz na liście zadań.
Ale bez nich… wszystko się rozjeżdża.
Tu, w tej przestrzeni, nie chodzi o to, by się wykazywać.
Chodzi o to, by być tak bardzo obecnym, że miejsce przestaje się Ciebie bać.
Niektórzy myślą, że skuteczność to tempo.
Ale skuteczność w Kociogrodzie to uważność.
Bo jeśli nie zauważysz drobnej zmiany dziś –
jutro może być za późno.
I właśnie dlatego czasem Twoje najważniejsze zadanie to... usiąść.
Nie zagadywać. Nie krzątać się. Nie „coś robić”.
Tylko być.
Tylko widzieć.
Tylko czuwać.
Bo w tej ciszy możesz dostrzec coś, co zmieni wszystko. A to – choć nikt tego nie zauważy – będzie Twoje największe osiągnięcie tego dnia.📓
📓 6. Notatki są święte
W Kociogrodzie skrupulatność to nie dodatek. To fundament.
Bo tutaj wszystko, co widzisz, co usłyszysz, co poczujesz – musi zostać zapisane.
Nie dla porządku. Dla zdrowia. Dla życia. Dla współpracy.
Nie jesteś tu sama. Pracujemy zespołowo.
A najważniejszym partnerem tego zespołu jest nasz lekarz – dr Piotr Wywijas.
Doktorek jest z nami wtedy, kiedy naprawdę go potrzebujemy.
Jest w środku nocy, w środku życia, w środku dramatu.
Ale gdy przybywa – nie przybywa na rozmowy o emocjach.
Przybywa działać. I żeby działać skutecznie – potrzebuje konkretów.
Nie łez. Nie chaosu. Nie zgadywania.
Potrzebuje danych.
- Który kot?
- Od kiedy?
- Jaki objaw?
- Jaka temperatura?
- Jakie zachowanie się zmieniło?
A to wszystko – musisz wcześniej zauważyć. I zanotować.
Zegarek. Temperatura. Konsystencja. Długość oddechu. Waga.
Brzmi surowo? Może. Ale to język ratunku.
W tym świecie troska to nie tylko głaskanie.
To dokładność.
To odpowiedzialność.
To przygotowanie do przekazania informacji tak, by lekarz mógł działać.
Bo kiedy on odjedzie, zostajemy same – z zaleceniami.
I wtedy wszystko zależy od nas.
Dlatego nie pytaj, czy trzeba zapisać.
Zapisuj zawsze.
Nie lekceważ pozornie drobnych rzeczy. Bo z nich rodzi się wielka różnica.
Tu każdy z nas jest trybikiem. A jeśli któryś nie działa precyzyjnie –
cały mechanizm się zacina. A my nie możemy sobie na to pozwolić.
W Kociogrodzie zaufanie do weterynarza zaczyna się od naszej dokładności.
A dokładność zaczyna się od uważnych oczu i ręki, która robi notatkę.
🐾 7. Zanim dotkniesz kota
W Kociogrodzie dotyk nie jest gestem – jest porozumieniem. I nie każde spojrzenie jest zaproszeniem.
Nie uczono nas tego. Uczono nas, że jeśli coś jest słodkie, miękkie i nie ucieka, to można to pogłaskać. Ale tutaj zasady są inne. Tu nie sięga się ręką, bo człowiek tego chce. Tu najpierw się pyta. Milczeniem. Obecnością. Szacunkiem.
Bo każdy kot to istota z granicą. I nie każda granica widać.
Czasem kot patrzy – ale nie zaprasza.
Czasem leży blisko – ale nie jest gotowy na dotyk.
W Kociogrodzie uczymy się czytać napięcia mięśni, ruch wąsa, mikrogest ucha. I uczymy się, że dotyk bez relacji to jak wejście do czyjegoś snu bez pukania.
Tu nie obowiązuje zasada „kocham, więc przytulę”.
Tu obowiązuje zasada: „szanuję, więc poczekam”.
Kontakt fizyczny z kotem – zwłaszcza z nowym, młodym, niepewnym – zaczyna się od wspólnego czasu, od obserwacji, od wzajemnej zgody na bliskość.
I jeśli kot Cię zaprosi – nie przegapisz tego. Bo to będzie jasne, jak wschód słońca.
Ale jeśli się pospieszysz – zniszczysz więcej niż zbudujesz. Bo dotyk może być mostem.
Ale może być też ingerencją, wtargnięciem, pęknięciem w zaufaniu.
W Kociogrodzie mamy czas.
Nie liczymy głasków.
Liczymy bezpieczeństwo.
Liczymy zaufanie.
I jeśli masz dłoń, która potrafi poczekać –
To znaczy, że masz też serce, które koty usłyszą.
to jeszcze nie jest koniec....
będzie więcej ;)